Piątkowe późne popołudnie.
Długo wyczekiwana wiosna z rozmachem pootwierała okna w Nulkowym mieszkaniu, sprawiając, że zapach piekących się właśnie w miniaturowej błękitnej kuchni muffinów cynamonowych zmieszał się z wionącymi zza okna i wyczuwalnymi nawet na wysokości III piętra aromatami Starego Grunwaldu. I zapachniało wiosenną ziemią wyzwoloną w końcu z mocnego uścisku zimy, spalinami generowanymi przez ścigające się po ulicy Przybyszewskiego samochody i tramwaje, a także duszną obietnicą porządnej kwietniowej burzy...
Zajęta pozbywaniem się wszelkich śladów kuchennej aktywności wynikających z wrodzonej zamaszystości ruchów i beztroskiego kulinarnego maksymalizmu (potrawy jednogarnkowe? pfff...), umilałam sobie pracę nuceniem pod nosem kolejnych anglojęzycznych hitów wydobywających się z ustawionego w pokoju radia. Ot, kura domowa w akcji, ze śpiewem na ustach zmywająca gary i z przytupem szorująca przybrudzone ciastem blaty, z dłońmi w rękawiczkach i głową w chmurach.
Nagle...
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
Szkoda
* * *
Szkoda że Pan nie przyszedł
Wcale nie chciałam pana na dobre i na złe
Nie interesuje mnie zaobrączkowana wieczność
Nie mam apetytu
na wieczory wplecione w pomarszczone dłonie
na dyplomy pochwalne za zgodne pożycie
w zakurzonych ramach czasu
na zmęczone uśmiechy bezlitośnie młodych wnuków
Pańska matka mogłaby dla mnie pozostać nieznajomą
Obylibyśmy się bez śladu
mojej szminki na pana koszuli
i bez triumfującej szczoteczki do zębów
zatkniętej na biegunie umywalki
Patrząc na nie nasze dzieci
głaszcząc nie nasze psy i koty
pieszcząc się nie naszymi słowami
moglibyśmy tak zwyczajnie
rozmienić na drobne kilka pustych wieczorów
w tym samym barze albo parku
Szkoda że Pan nie przyszedł
tej wiosny
środa, 17 kwietnia 2013
Nulek w Krainie Babskich Stereotypów
Lubię czuć się wyjątkowa - i pod tym względem nie jestem pewnie... wyjątkiem. ;-) Dawne (i wynikające w dużej mierze z wrodzonej nieśmiałości oraz nabytych przez lata kompleksów) pragnienie wtopienia się w tłum coraz częściej zastępuje u mnie pokusa niebanalności, potrzeba wyróżnienia się, choćby jakimś drobiazgiem. Fakt, z moim wzrostem (o obfitej, ekhmm, figurze i wiechciu na głowie nie wspominając) nie jest to szczególnie trudne wyzwanie... ;-)
Owszem, jestem istotą społeczną, lubię poczucie wspólnoty duchowej i zabawę w odkrywanie podobieństw, jednak w głębi ducha zawsze pamiętam o swojej odrębności. Pod wieloma względami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)