Tak, jadę do domu na Wielkanoc - to oświadczenie z mojej strony wywołało co najmniej zdziwienie na twarzach kilkorga znajomych, którzy w ostatnim czasie zapytali mnie o moje plany na początek kwietnia. Pół tysiąca kilometrów do przebycia w jedną stronę, kilka godzin intensywnej jazdy Białą Strzałą, tylko po to, by po zaledwie kilku dniach wrócić do Krakowa. Czy mi się opłaca? Pewnie nie - paliwo kosztuje, a i wysiłek jest niebagatelny - tych kilka godzin skupienia za kółkiem, najprawdopodobniej poprzedzonych kilkoma godzinami w pracy. Ale przecież nie o to chodzi...
Może nie jestem jeszcze na tyle dorosła, by całkowicie odciąć się od domu rodzinnego i zdecydować na samotne święta w Krakowie? Czasem kusi mnie wprawdzie myśl, żeby właśnie w te wolne, świąteczne dni wyjechać gdzieś i po prostu pobyć tylko ze sobą. Przemyśleć kilka spraw na spokojnie i w ciszy... Ale przecież ja właśnie na co dzień jestem sama i mam dość czasu na myślenie i kontemplowanie tej pustki moich 33 mkw.