czwartek, 12 marca 2015

Korepetycje pilnie potrzebne!

Ironia losu. Dawno, dawno temu byłam święcie przekonana, że - prędzej czy później - wyląduję w szkole jako belfer. Nie przerażała mnie ta wizja, choć też nie sprawiała jakiejś szczególnej przyjemności. Ot, jakaś wersja planu na życie - przyzwoitego, solidnego, z odpowiednią dawką papierkowej roboty i kontaktu z ludźmi, który - mimo towarzyszącej mu wciąż nieśmiałości - lubię.

Plan nie wypalił. Pożyłam trochę. Dorobiłam się innej, ciekawszej, choć i trudniejszej wersji. I jakoś leci. Jakoś. 

Ale w przyrodzie nic nie ginie. O nie... Moja niedoszła belferska przeszło-przyszłość postanowiła upomnieć się o swoje prawa, fundując mi porządnego prztyczka w nos. Za karę. Z czystej złośliwości. Z perfidią godną uwiecznienia.

W efekcie dziś to mnie przydałby się nauczyciel. 
Mam już serdecznie dość swojego niedoedukowania w pewnych kwestiach.
A że człowiek uczy się ponoć całe życie...

Niniejszym ogłaszam POSZUKIWANIA KOREPETYTORA!
Najlepiej o
d zaraz. Pilne!

Zakres obowiązków nie jest zbyt skomplikowany.

piątek, 6 marca 2015

Życie "bez"...

Uwaga, początek będzie nieco... onomastyczny. 
A cała reszta - raczej smętna.

Dawno, dawno temu, kiedy na ziemiach polskich nowo narodzonym obywatelom nadawano jeszcze imiona nieinspirowane zachodnimi serialami, programami typu reality show tudzież innymi wykwitami show-business'u, na liście popularnych imion funkcjonowały m.in. takie twory jak Biezuj, Biezdziad i Biezstryj (czasem zmieniany na Biestryja, Biezstryka lub Brzestryka). Pierwszy człon - "biez" lub "bez" - oznaczał, że dziecko narodziło się w rodzinie niepełnej, pozbawionej odpowiednio - wujów, dziadków, stryjów albo w ogóle - męskich przodków, którym wymarło się na wojnie lub wskutek zarazy... Oczywiście, istniały też Biezdziadki i cała chmara pań obdarzana opisowymi imionami tworzonymi w podobny sposób. Że o Biezrządach, Biezdarach i Bezprymach nie wspomnę.

Zawsze, kiedy natykam się na tak skonstruowane imiona (a natknąć się na nie łatwo, choćby podczas pobieżnej lektury książek historycznych), nachodzi mnie myśl, jak żyło się ludziom obarczonym już na samym wstępie egzystencji takim "prezentem"? Czy ów brak wpisany w imię determinował jakoś ich przyszłość, czy wpływał na świadomość? Jaki cel przyświecał ich rodzicom lub opiekunom? Chodziło tylko o opis, o potwierdzenie okoliczności narodzin? No i jak dziś czułby się Biezuj, otoczony zewsząd Dennisami, Jessicami, Brajankami i Nikolami?

* * * 

Życie BEZ... [uzupełnić].
A gdybym ja miała w ten sposób określić swoją sytuację? 
Co wpisałabym w puste pole po tym bardzo ważnym przyimku?