Wrześniowy ranek
* * *
Świt na gołębich łapkach
błądzi jeszcze
wśród zalanych zimnym mlekiem światła ulic
Skostniałe z zimna sny
kulą się w bramach
Na próżno pukały nocą
w zamknięte szczelnie okna
marznących marzycieli
Liście schną z zazdrości
na widok wciąż zielonych
autobusów
A fontanny
wypłakały już wszystkie łzy
po lecie
Uparte dziewczęta
jesień łaskocze we wciąż nagie łydki
lodowatym piórkiem poranka
ich śmiech
zmieniony w kasztany
znika w trawie września
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz