Słońce zjawiło się w moich oknach o rozsądnej porze.
Na porannym spacerze z Aksą poczułam pierwszy powiew jesieni.
W pracy wypiłam dwie rytualne kawy.
Taksówkarz wezwany pod teatr o mało nie wpadł pod tramwaj, a później całą drogę zasypywał mnie opowieściami o odwiecznej wojnie taksówkarzy z motorniczymi.
Sąsiadki z bloku obok już z daleka uśmiechały się do mojej kudłatej bestii, gdy szłam z nią do samochodu.
A na Bukowskiej znów udało mi się jakimś cudem ominąć korek.
Nic się nie zmieniło.
A przecież wszystko uległo zmianie.
Dziś o 16.30 w grodziskim szpitalu umarła moja babcia, Felicja.
Jeśli potraficie się modlić, proszę, pomódlcie się za jej spokój.
potrafię...
OdpowiedzUsuńdużo siły na teraz...