W moim domu pierogi zawsze się gotowało. Najczęściej - z serem, na słodko, albo z kapustą i grzybkami (o ile pieczarki można obdarzyć tym szlachetnym mianem). Kiedyś - usiłując wyłamać się z tej domowej tradycji (wiadomo, młodość = bunt!) - próbowałam wprawdzie przygotować wersję z piekarnika, ale okazała się gliniasta i, no cóż, niezjadliwa...
W wakacje miałam jednak okazję przypomnieć sobie o moich kuchennych niepowodzeniach. Przyczynkiem do tego stała się moja wizyta w Poznaniu i pyszny obiad zjedzony w doborowym towarzystwie w pierogarni zwanej "Chatką Babuni". Oj, tamtejsze pierogi z pieca odświeżyły mi pamięć i połechtały ambicję! A na dodatek, podczas weekendu spędzonego w polonistycznym towarzystwie nad Jeziorem Rożnowskim, dowiedziałam się, że jedna z moich koleżanek, Kasia P. (a właściwie teraz już P.-H.) posiada w swoich tajnych zapiskach wyborny i sprawdzony przepis na ciasto do takich zapiekanych pierożków... Musiałam to sprawdzić i raz jeszcze podjąć ryzyko!
ZIELONA MELCHIORA,
czyli muzykalne pierogi z piekarnika
nadziewane szpinakiem i fetą
Przepis ze zbiorów Katarzyny P.-H. i jej też dedykowany :-)
Składniki:
200 g mąki tortowej
120 g masła o temperaturze pokojowej
1 łyżka gęstej kwaśnej śmietany
2 żółtka
szczypta soli
opcjonalnie: 1 łyżeczka curry, solidna szczypta pieprzu ziołowego, odrobina suszonego koperku
2 garście rozmrożonego (tudzież świeżego - jeśli ktoś ma na podorędziu) szpinaku
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka masła
1 małe opakowanie sera typu feta (może być niskotłuszczowy)
szczypta soli
szczypta pieprzu ziołowego
1 białko (do posmarowania pierogów)
trochę suszonego koperku (do posypania)
sos czosnkowy - jako dodatek
Przygotowanie:
Składniki na ciasto (mąkę, masło, śmietanę, żółtka, sól i - opcjonalnie - przyprawy) zagniatamy dokładnie, aż wyjdzie nam sprężysta, połyskliwa kula. Kulę tę owijamy folią spożywczą i umieszczamy w lodówce na 30 minut (a jeśli nam się spieszy - na kwadrans w zamrażarce).
Czosnek rozdrabniamy i podsmażamy na maśle, dodajemy szpinak i smażymy przez kilka minut (jeśli jest w nim jeszcze woda, czekamy, aż odparuje). Pod koniec dodajemy przyprawy i fetę, mieszamy i zostawiamy na małym ogniu przez 1-2 minuty. Studzimy.
Wyjęte z lodówki ciasto wałkujemy na posypanej mąką stolnicy na cienki (około 5-7 mm placek) i wykrawamy z niego koła (wielkość zależy od fantazji - ja użyłam szklanki i wyszły mi całkiem zgrabne małe pierożki - w sam raz na 2 kęsy). Na każde koło nakładamy farsz - lepiej mniej, niż więcej, bo mogą być trudności w lepieniu. Łączymy brzegi każdego koła i dociskamy je widelcem (ten wzorek zawsze kojarzy mi się z domem - pierogi z innych miejsc wyglądają zupełnie inaczej...).
Gotowe pierożki układamy na papierze do pieczenia, smarujemy pędzlem zamoczonym w białku i posypujemy delikatnie koperkiem. Pieczemy w 170 stopniach Celsjusza do zrumienienia ciasta.
Pierożki można wcinać bez niczego, można też podawać je z sosem czosnkowym (gotowym lub na bazie jogurtu naturalnego). No i koniecznie z odpowiednią muzyką w tle... Smakują - co tu kryć - doskonale! :-)
Ha! Gratuluję, Aniu! Wyglądają wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPierożki są suuuper - od kilku lat, ze stosownym nadzieniem, są tradycyjną wigilijną potrawą w moim rodzinnym domu ;) Pozdrawiam / K.P.-H. ;)