niedziela, 23 czerwca 2013

Tajna wiadomość - edycja poznańska

Dawno temu w Krakowie... Czy tak już będą zaczynać się wszystkie moje opowieści? Właśnie uświadomiłam sobie, że to naprawdę było dawno temu - niebawem minie już pół roku mojej poznańskiej egzystencji. A zatem - dawno temu, bo w maju 2012 roku, pisałam tu na blogu o pewnej tajnej wiadomości, na którą natknęłam się wieczorem przy Rondzie Matecznego. 

Nie wiedziałam wtedy, czy była to przestroga, czy może zapowiedź świetlanej (nomen omen - kto czytał tamten wpis, ten wie, skąd ta łacina) przyszłości. Aż do dziś. Dziś dostałam kolejny znak.

Bo jak inaczej mogę określić to, że na zorganizowanym w moim teatrze koncercie poświęconym pamięci Jarka Maszewskiego pojawili się ludzie, z których muzyką jeszcze w Krakowie spędziłam setki godzin - tych najlepszych i tych najtrudniejszych?


Czerwony Tulipan na cały głos domagający się ciszy i poezji.
Jesiennie zadumana Elżbieta Adamiak.
Niesforny i wymykający się schematom Mariusz Lubomski.
Pozornie niepozorny Grzegorz Tomczak.
Iwona Loranc, której głos ocala od zapomnienia każdą wyśpiewaną nutę.
Niespokojny duch wszystkich gitar - Mirosław Czyżykiewicz.
Hanna Banaszak (nie zaśpiewała Panny Anny - to minus).
No i Andrzej Poniedzielski - konferansjer jedyny w swoim rodzaju, ironiczny, refleksyjny, zawsze trafiający w sedno.

Oto spory kawał mojej muzycznej edukacji, tego złego, bardzo złego wychowania, które sprawia, że trudno potem strawić byle melodyjną papkę serwowaną przez największe rozgłośnie. 

Wszyscy oni pojawiali się na tej samej scenie, którą każdego dnia pracy mijam kilka lub kilkanaście razy dziennie, za którą przemykam się chyłkiem i o którą - bądź co bądź - od pół roku się troszczę. Starzy znajomi z głośników. Władcy ważnych słów. Każda piosenka przypominała mi, kim jestem, co przeżyłam, ile mam jeszcze szans do wykorzystania. I każda była dla mnie potwierdzeniem, że miejsce, w którym się znalazłam - ten teatr, to miasto, ten kawałek świata - jest najwłaściwszym ze wszystkich miejsc...

Nie mam siły na puenty. 
I tak zresztą nie uda mi się w tej dziedzinie pokonać Poniedzielskiego. 
Dlatego zamiast podsumowania wrzucam niżej tekst piosenki Niedorozwinięty jestem Mariusza Lubomskiego, z którą najbardziej się identyfikuję. Macie. Niech wbiją się w głowy i Wam.


Niedorozwinięty jestem,
mam tylko jedną twarz dla ludzi;
Niedorozwinięty jestem,
bo mi przybywa ciągle złudzeń;
Niedorozwinięty jestem,
kupuję kłamstwa jak gazety;
Niedorozwinięty jestem,
nie umiem sobie sam zaprzeczyć.

Niedokształtowany jestem,
i nie mam formy ostatecznej;
Niedokształtowany jestem,
bo ulepiony własnoręcznie;
Niedokształtowany jestem,
i edukację mam niepełną;
Niedokształtowany jestem,
skończeni głowią się nade mną.

Dziecinnie śmieję się i płaczę,
na czole mam klonowy znaczek,
w szuflady żadne się nie mieszczę,
a moje skrzydła rosną jeszcze.

Niedopasowany jestem,
jak piasek zgrzytam w każdych trybach;
Niedopasowany jestem,
mam własną normę, inny wymiar;
Niedopasowany jestem,
bo szukam prawdy na manowcach;
Niedopasowany jestem,
i taki długo chcę pozostać.

Dziecinnie śmieję się i płaczę,
na czole mam klonowy znaczek,
w szuflady żadne się nie mieszczę,

a moje skrzydła rosną jeszcze.


Niech to będzie moja tajna wiadomość. Dla Was.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz