piątek, 11 maja 2012

Tajna wiadomość

Dawno minęły już czasy, gdy - żywo zainteresowane sprawami ludzi - Niebiosa co jakiś czas zsyłały swoim ulubieńcom znaki: gorejący krzew, kometę tudzież jakieś inne mane, tekel, fares. Dziś horoskopy stawia się komputerowo, tarota można rozłożyć jednym kliknięciem, rozkład jazdy wszelkich komet znamy z tysiącletnim wyprzedzeniem, a wróżki przyodziewają się w kostiumiki w kolorze lila-róż, a w swoich gabinetach, w blokach na obrzeżach miast, instalują prócz kryształowych kul także kasy fiskalne... 

A jednak... Od czasu do czasu można jeszcze natknąć się na zaszyfrowane wiadomości z "góry". Albo z "dołu" - na dwoje babka wróżyła. Nie trzeba nawet spoglądać w niebo - dziś przekonałam się o tym osobiście.

Wszystko przez to, że zepsuła się Biała Strzała (wyciekł cały olej, olaboga!). Umówiłam się na spotkanie z pewną Wiedźmą, musiałam więc przesiąść się do komunikacji miejskiej. I tąż komunikacją - a konkretniej: tramwajem linii oznaczonej numerem 10 - wracałam również do domu.  

Trasa wspomnianego wehikułu wiedzie m.in. przez Rondo Matecznego. I tam właśnie ujrzałam znak. A nawet - serię znaków. 




Osoby, które znają te rejony, powinny kojarzyć ogromny bilbord na rogu Kalwaryjskiej i Kamieńskiego. Przez długi czas wisiała tam reklama Castoramy z Adamem Słodowym. Później pojawiały się inne plansze i inne sławy... A dziś? Dziś zobaczyłam tam... tajną wiadomość!

Było już po 22.00. Zaczytana, nie zwracałam zanadto uwagi na otoczenie, co kilka minut podnosząc tylko wzrok znad książki, żeby przekonać się, gdzie jestem. Po jednej z takich kontroli nie opuściłam już oczu na kartki powieści. Bo po mojej lewej stronie rozkwitły świetliste litery. Całe mrowie znaków, przypominających nieco pismo klinowe.

Patrzyłam zafascynowana, jak łagodne, późnowiosenne ciemności ustępują błękitnej poświacie, bez skutku próbując odczytać ów jaśniejący przede mną w całej okazałości przekaz. Czy było to ostrzeżenie? Wskazówka na  przyszłość? A może cudownie prosta odpowiedź na pytania, z którymi się ostatnio zmagam? 

Tramwaj powoli ruszył przez rondo w stronę mojej łagiewnickiej górki. Próbowałam jeszcze zrobić zdjęcie komórką, ale nie zobaczyłam na nim nic, prócz plamy światła - tak to już jest z tajnymi wiadomościami - są zwykle zabezpieczone przed zdeszyfrowaniem... Oglądając się za siebie, pozwoliłam tramwajowej maszynerii powieźć się aż do pętli...

Jeśli będziecie przejeżdżać wieczorem przez Rondo Matecznego, zerknijcie na miejsce, w którym kiedyś wisiał uśmiechnięty pan Słodowy. Może zobaczycie tylko zwykłe świetlówki, które wieczorami mają poprawiać widoczność reklamy i które za moment zakryje kolejna płachta z jakąś znaną osobistością reklamującą to i owo... A może... może uda Wam się odczytać tajny przekaz? Dajcie znać, jeśli będzie tam coś dla mnie. ;-)

P.S. Tę tajną wiadomość utrwaloną pismem świetlno-klinowym musiał zostawić mój anioł stróż. To na pewno ten po prawej stronie zdjęcia (czyli nad moim lewym łokciem, gwoli ścisłości). Półgłówek, nieprawdaż? ;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz