No i stało się - wiosnę (kiedy w końcu się u nas zjawi), lato, jesień i wczesną zimę (aż do końca grudnia) spędzę w Poznaniu. :-) Mogę więc z czystym sumieniem zająć się poznawaniem miasta, odkrywaniem na nowo jego urody, szukaniem swoich miejsc i... pracą. Pracą przede wszystkim.
Zanim jednak na dobre rozgoszczę się w grodzie Przemysła, wyskoczę na kilka dni do Grodziska, by spędzić Wielkanoc z mamą, babcią i... babką. Amsterdamską, gwoli ścisłości.
Przepis znalazłam w starych pisemkach kulinarnych gromadzonych przez moją rodzicielkę od lat. Wypróbowałam i zakochałam się na zabój w tym wybitnie smacznym cieście drożdżowym naszpikowanym niespodziankami. Jeśli szukacie czegoś wyjątkowego na świąteczny stół - powinniście zapoznać się z tym przepisem, póki nie jest za późno na włączenie go na listę wypieków. ;-) Zwłaszcza że przygotowanie tego cuda - choć wydaje się skomplikowane - w gruncie rzeczy okazuje się dziecinnie proste.
ŁACIATA BABA AMSTERDAMSKA
czyli drożdżowa symfonia smaków
Składniki na ciasto drożdżowe:
500 g mąki tortowej
30 g drożdży
100 g masła
100 g cukru
250 ml mleka
2 żółtka
trochę startej skórki z cytryny
szczypta soli
Nadzienie serowe:
125 g twarogu jak do sernika
2 łyżki cukru
1 żółtko
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
2 łyżki soku z cytryny
Nadzienie makowe:
100g maku z puszki (taki gotowiec do makowca)
1 łyżka cukru
2 łyżki bułki tartej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka wódki
Nadzienie orzechowe lub migdałowe:
100g zmielonych orzechów włoskich albo laskowych albo migdałów
2 łyżki bułki tartej
2 łyżki cukru
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka wódki
125ml gorącego mleka
Nadzienie z powideł:
150g powideł śliwkowych
2 łyżki cukru
1 łyżeczka cynamonu
cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Składniki na każde nadzienie mieszamy w oddzielnej miseczce i odstawiamy pod przykryciem, żeby się ze sobą "przegryzły".
Do dużej miski przesiewamy mąkę, w rogu rozkruszamy drożdże, dosypujemy cukier i zalewamy to ciepłym mlekiem (można połowę zostawić na później). Mieszamy z częścią mąki i odstawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia zaczynu, co trwa około 30 minut.
Gdy zaczyn wyrośnie, dodajemy żółtka, resztę mleka, szczyptę soli, roztopione i wystudzone masło oraz skórkę z cytryny. Wyrabiamy sprężyste ciasto, przykrywamz ściereczką i odstawiamz w ciepłe miejsce do wygarowania (powinno podwoić objętość).
Wyrośnięte ciasto formujemz w wałek na stolnicy i kroimy na 24 części. Każdą część rozwałkowujemy na prostokątny placuszek, nakładamy na połowę porcję nadzienia i zaklejamy jak pierożek. Takich pierożków musi być po 6 z każdym rodzajem nadzienia. Umieszczamy je następnie w formie do babki z kominem (minimalna średnica 22 cm, ja miałam formę ze średnicą 25 cm), układając je naprzemiennie pionowo (jak w kartotece).
Babkę pieczemy w temperaturze 175 stopni Celsjusza przez około 50 minut (do "suchego patyczka" - jak zwykle w takich wypadkach).
Po upieczeniu dekorujemy cukrem pudrem.
No i kroimy - bo właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa frajda... ;-)
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz