W ostatni piątek mój kumpel uświadamiał mi, że skoro urodziłam się, gdy Słońce znalazło się akurat w gwiazdozbiorze Wagi, muszę być osobą wybitnie niezdecydowaną... Coś w tym jest, krucypiks, coś w tym jest. ;-)
Wspomniałam już w poprzednim wpisie, że od kilku dni miałam ochotę na wiśnie, choć na co dzień nie przepadam za tymi owocami. Kiedy w końcu uznałam, że trzeba spełnić tę moją zachciankę, bo inaczej się jej nie pozbędę, natrafiłam na kolejną trudność - który przepis wykorzystać? Jest ich tyle w moich książkach i w sieci... Osiołkowi w żłoby dano - cóż, faktycznie, chyba jestem niezdecydowana.
A efekty? Wykorzystałam dwa przepisy. :D
Oto druga z moich wiśniowych inspiracji, czyli...
OSTRO WIŚNIOWE MUFFINY
czyli wiśnie z chili
Składniki:
250 ml mleka
125 ml oleju
2 szklanki mąki
400 g wiśni (bez pestek, żeby nie było, że nie mówiłam)
100 g cukru
2 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki chili
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/4 łyżeczki soli
Przygotowanie:
Mleko wlewamy do garnka, dodajemy olej, jaja i cukier. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy.
Mąkę mieszamy z pozostałymi sypkimi składnikami (nie, wiśnie nie są sypkie, wiśnie zostawiamy na sam koniec, jak taką... wisienkę na torcie), a następnie stopniowo dosypujemy do garnka ze składnikami mokrymi i mieszamy delikatnie do momentu uzyskania jednolitej masy. Tak, teraz dodajemy wiśnie i też mieszamy.
No a później już - jak to z muffinami - wykładamy papilotkami formy do muffinów i nakładamy ciasto - mniej więcej do 3/4 wysokości papilotki. Pieczemy w 180 stopniach Celsjusza przez około 20-22 minuty (przy włączonym przez pierwsze 10 minut termoobiegu).
Jeśli ktoś nie lubi chili - lepiej niech z niego zrezygnuje. Choć mnie osobiście wydaje się, że spokojnie mogłabym tam sypnąć 4 zamiast 2 łyżeczek... ;)
Smacznego!
A oryginalną recepturę znajdziecie tutaj: http://magiawkuchni.blox.pl/2010/07/MUFFINY-WISNIOWE.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz