poniedziałek, 7 maja 2012

Nulek - najgorszy klucznik świata

Aj, Nulek, Nulek... Czy ty się znów przypadkiem nie pakujesz w kłopoty? Zawsze twierdziłaś, że lubisz sytuacje proste i jasne, jak trasa między Wrocławiem a Krakowem, którą dziś znów pokonałaś w ekspresowym tempie, ścigając się ze zmęczeniem... A mimo to głową naprzód, na ślepo, ładujesz się znów w coś, czego nie potrafisz - a może nie chcesz - nazywać. I kluczysz, kluczysz, byle tylko nie odsłonić swoich kart i swoich prawdziwych uczuć. Zmęczenie - to z autostrady - minęło jak ręką odjął, ustępując kolejnemu dyżurnemu przy Twojej głowie - wiernemu jak pies niepokojowi. 

Taka byłaś zawsze, odkąd pamiętam. Rozpaczliwie próbując nadać swojemu światu pozory równowagi, potrafiłaś dokonywać cudów w dziedzinie słownej akrobatyki, byle tylko ominąć niewygodny - dla Ciebie lub innych - temat. "Lanie wody" - tak to określał Twój pan od polskiego w liceum. "Wrodzona dyplomacja" - twierdzili autorzy Twoich horoskopów (Waga, w dodatku z pierwszego dnia jesieni - taktowna, dyskretna, unikająca konfrontacji, ceniąca harmonię, nawet kosztem prawdy?). "Tchórzostwo" - tak w końcu zaczęłaś nazywać to sama.



Nie lubisz mówić wprost, czego oczekujesz od innych. Liczysz, że sami domyślą się, o co chodzi, tak jak Ty zwykle błyskawicznie domyślasz się, jakie są ich życzenia, prośby, postulaty... 
Nie chcesz ujawniać pierwsza swoich myśli, a tym bardziej - uczuć. Tych najgłębszych, najtrudniejszych, bo przecież z wyrażaniem pozostałych, mniej intymnych, nigdy nie miałaś większego problemu. 
I nie umiesz walczyć o kogoś, na kim mogłoby Ci zależeć albo już zależy, choć nawet sama przed sobą nie przyznasz się do tego za nic w świecie. Wolisz marzyć o tym, żeby ów hipotetyczny ktoś sam połapał się w całej tej gmatwaninie emocji... a jeśli - bo zwykle tak właśnie się to kończy - na horyzoncie pojawi się konkurentka, wycofujesz się bez walki, udając, że nic a nic Cię to nie obchodziło.

Brawo, Nulek! Właśnie po raz kolejny dokonujesz tego ekwilibrystyczno-emocjonalnego cudu! Zamiast walnąć prawdą między oczy, kluczysz niepotrzebnie. Milkniesz, gdy wypadałoby jasno określić własne oczekiwania. Jak diabeł święconej wody boisz się zadawania prostych pytań... a później - po kilku godzinach lub kilku dniach - orientujesz się, że sprawy toczą się całkiem inaczej, niż byś tego oczekiwała.

Ocknij się, dziewczyno! 
Zanim okaże się, że zabrnęłaś w ślepą uliczkę i nie ma pod ręką żadnej Białej Strzały, która mogłaby Cię wywieźć w bezpieczne miejsce... Zanim ktoś Cię znokautuje jednym celnym zdaniem. "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było..." - między Wami. I zanim szalki tej przywołanej już wcześniej wagi nie rozbujają się zbyt mocno, pokazując, że znów za dużo dajesz z siebie, nie mając nic w zamian. 

Aj, Nulek, Nulek, najgorszy kluczniku świata... może przeczytasz ten list do samej siebie za jakiś czas, kiedy będzie już bolało. I zdziwisz się, że - choć wszystko zostało przewidziane - znów dałaś sobie zrobić krzywdę. A może - zdołasz uciec? 

* * *



Jadąc dziś Białą Strzałą, usłyszałam tę piosenkę trzykrotnie. Może to znak z jakichś muzycznych niebios? Bardzo trafny znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz