niedziela, 25 listopada 2012

Z WIEDŹMOWEJ KUCHNI: Pierniczki dla niecierpliwych (choć nie do końca...)


Dawno mnie tu nie było, ale cóż - miałam powody - sporo się działo ostatnimi czasy i nie potrafiłam wydobyć z siebie siły na pisanie. Pewnie nadrobię to niebawem. Póki co jednak przyznam się Wam, co zaprzątało moją uwagę przez cały weekend. Oto powód: PIERNICZKI! W końcu - jak to wczoraj skonstatowałam z niemałym zdumieniem - już za miesiąc Święta. :-)

To olśnienie zaowocowało prawdziwym piernikowym szaleństwem w moim domu. Zasiadłyśmy z mamą nad stosem przepisów, głowiąc się, który wybrać w tym roku. Alpejskie czy katarzynki? Twarde, długo dojrzewające ciasteczka czy te w wersji dla leniwych - od razu gotowe do spożycia (co niesie ze sobą ryzyko, iż najzwyczajniej w świecie nie dotrwają do Świąt)? A przepisów było ze 30...



W końcu udało nam się przeprowadzić wstępną selekcję na poziomie teoretycznym i ograniczyć zbiór receptur do 7 czy 8... No i mogłyśmy wreszcie przejść do testów. Na pierwszy ogień poszły 4 rodzaje ciasta - będę Wam je prezentować w kolejnych wpisach - a nuż ktoś się zainspiruje? Zaczniemy od czegoś "na szybko".




PIERNICZKI DLA NIECIERPLIWYCH
czyli szybki przepis na pachnące Święta

Składniki:

300 g mąki tortowej
100 g mąki żytniej (najlepiej pełnoziarnistej, choć nie jest to konieczne)
2 jaja
13 dag cukru pudru
10 dag roztopionego i wystudzonego masła 
10 dag miodu
1 łyżka przyprawy do piernika
1 łyżeczka cynamonu (dodatkowo, bo uwielbiam ten zapach)
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Idealnie biały lukier:

500 g cukru pudru
1 czubata łyżka masła
2-3 łyżki mleka



Przygotowanie:

Nie ma tu wielkiej filozofii - ze wszystkich składników należy zagnieść ciasto. Będzie się lekko kleić, ale ten efekt da się zniwelować podczas wałkowania - wystarczy oprószyć je mąką. Ciasta nie trzeba chłodzić - można od razu rozwałkować je na około 5 mm i wycinać foremkami to, co się tylko chce. :-) Pieczenie powinno odbywać się w temperaturze około 180 stopni Celsjusza i trwać nie dłużej niż 10 minut. Pierniczki nie rozrastają się zanadto, więc można układać je na blaszce w niewielkich odstępach. 

Lukier to też żadna filozofia. Cukier i masło wkładamy do garnuszka. Mleko podgrzewamy i dodajemy po łyżce, ucierając, aż lukier osiągnie wymaganą gęstość. Ja użyłam bardzo gęstego i bawiłam się później kilka godzin, zdobiąc pierniki za pomocą strzykawki. Tak, zwykłej strzykawki - do nabycia w aptece (choć panie za ladą niekiedy dziwnie patrzą, gdy przychodzę na takie nietypowe zakupy...). ;-)

Polecam, pierniczki są zjadliwe od razu po upieczeniu i pięknie pachną. :-)
A przepis pochodzi z niezrównanej strony Moje Wypieki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz