piątek, 13 lipca 2012

Dobry wieczór

Dawno nie było już takiego wieczoru... W resztkach dziennego światła posadzka balkonu błyszczy, obmywana pieczołowicie deszczem przez pracowitą Matkę Naturę, najwyraźniej pragnącą przypodobać się nieco umęczonym upałami ludziom. W kuchni mruczy cicho stare, poczciwe radio, zadowolone, że dziś wybrałam je na swojego towarzysza zamiast tych nowomodnych internetowych wynalazków w stylu YouTube'a czy Wrzuty. O, właśnie Al Bano i Romina Power przypominają mi, że w gruncie rzeczy... mam szczęście. :-)




Felicita
e un cuscino di piume, l'acqua del fiume 
che passa e che va 
e la pioggia che scende, dietro le tende 
la felicita


Pamiętam tę piosenkę jeszcze z koncertów życzeń w przedpotopowej, czyli peerelowskiej telewizji. Teraz zjawia się, jak duch, w najlepszym możliwym momencie mojego cichego, jednoosobowego szczęścia...

Na kremowym fotelu pod oknem spoczął już zielony szal - otulę się nim niebawem, kiedy chłodny oddech nocy wedrze się do mieszkania przez otwarte stale okno. Obok lampa podłogowa z papierowym, delikatnym kloszem - śmiesznie tanie źródło szczęścia ze szwedzkiego sklepu. Jej ciepłe światło panoszy się po dywanie, ścianach, półkach - muska grzbiety książek, figluje z cieniami... Na stołeczku - pamiątce z mieszkania na Grzegórzkach, w którym dawno temu toczyłam prawdziwe boje o przetrwanie z bandą karaluchów - stos książek. Którąś z nich dziś skończę. Którąś - zacznę czytać. Obok nich - nowy, solidny, przyjemnie ciążący w dłoni kieliszek z czerwonym wytrawnym winem. Wieczorze - możesz się rozpocząć! Jestem gotowa.




W szalonym życiowym pędzie mało mam już takich późnych godzin tylko dla siebie. Znajomi, przyjaciele, wyjazdy, powroty, prace dodatkowe, goście, tańce, spacery z aparatem - ludzie, ludzie, ludzie... i tylko dla mnie nie starcza już miejsca.

W takie wieczory, jak ten, który się właśnie zaczyna, odnajduję siebie na nowo. Siebie - i radość obcowania z samą sobą, z książkami, światłem i samotnością. Potrzebuję takich momentów odcięcia się od rzeczywistości - bezpieczny krąg światła wyznacza granicę, przez którą nie może przedostać się żaden zły impuls, żadna niepokojąca myśl. Tu jestem bezpieczna. Tu odpoczywam i zbieram siły. Tutaj naprawdę jestem.

Później mogę z radością wrócić do świata, do ludzi, do aktywności. Rozpędzić się i wskoczyć w samo centrum wydarzeń - a tych będzie w najbliższych dniach sporo, od rozmów w sprawie pracy zaczynając, na wycieczkach tu i ówdzie oraz wspaniałym lubelskim Balu Klubu Wysokich kończąc. Nie będzie już czasu na samotność, radio znów zamilknie speszone, wino wywietrzeje z głowy...

Ale nie dziś. Nie dziś. :-) Dziś przypominam sobie, że do szczęścia nie trzeba mi wiele.


Felicita
e' un bicchiere di vino con un panino 
la felicita

Dobrego wieczoru. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz