środa, 4 lipca 2012

Z WIEDŹMOWEJ KUCHNI: Tarta Skrytogrzesznicy

No i dopadło mnie bezrobocie. A właściwie - okres wypowiedzenia w mojej prawie już byłej pracy. Postanowiłam wykorzystać te wolne dni na wypoczynek w domu rodzinnym - przecież CV i LM mogę rozsyłać równie dobrze z Grodziska, a nie tylko z Krakowa. ;-) Przyjechałam więc do domu - pociągiem, a jakże, bo wciąż nie spotkałam na swej drodze Nowego Samochodu Mojego Życia. Przy okazji ze zdziwieniem skonstatowałam, że: a) TLK nie oznacza już Tanich Linii Kolejowych, a Twoje Linie Kolejowe (znacząca zmiana, nieprawdaż?); b) od początku czerwca większość pociągów tychże linii objęto całkowitą rezerwacją miejsc (co zmusiło mnie do sterroryzowania pani w kasie, żeby w ogóle raczyła wydać mi bilet bez miejscówki na tę trwającą 8 godzin wycieczkę)...

Zgroza. Ale wizyta w domu wynagradza mi ten stres wynikający z podróży. Zwłaszcza że mama łaskawie dopuszcza mnie od czasu do czasu do garów i nie wtrąca mi się w przepisy. Jestem wzruszona... ;-)

Z tego wzruszenia zrodził się pomysł na tartę z porzeczkami - sezon w pełni, krzaczki w ogrodzie pokryły się lśniącymi, soczyście czerwonymi koralami, grzechem byłoby więc nie wykorzystać zasobów podsuwanych nam pod same nosy przez Matkę Naturę. Poza tym ja... uwielbiam porzeczki! I tarty. :-)



TARTA SKRYTOGRZESZNICY
czyli porzeczki ukryte pod budyniową kołderką

Składniki:

200 g tłuszczu
300 g przesianej mąki tortowej
100 g cukru pudru
1 opakowanie cukru wanilinowego
2 żółtka
szczypta soli
3 garście porzeczek (może być ciut mniej lub więcej)
1 opakowanie budyniu śmietankowego
400 ml mleka
2 łyżki cukru
1 garść płatków migdałowych
cukier puder do oprószenia porzeczek (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Z mąki, cukru pudru, żółtek, soli i tłuszczu zagniatamy kruche ciasto i na 30 minut chowamy do lodówki.

Porzeczki myjemy, oczyszczamy i odsączamy.

Odrobinę mleka łączymy z cukrem i proszkiem budyniowym, resztę mleka gotujemy i - gdy zacznie wrzeć - łączymy z rozrobionym budyniem. Gotujemy, aż zgęstnieje, cały czas mieszając, bo budyń lubi się przypalać niespodziewanie. ;-)

Wyjmujemy ciasto z lodówki i wylepiamy nim formę do tarty. Nakłuwamy widelcem. Wysypujemy następnie porzeczki, prószymy cukrem pudrem, a następnie wykładamy na nie budyń. Całość posypujemy migdałami.

Ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni Celsjusza i pieczemy około 35-40 minut, aż migdały na wierzchu ładnie się przyrumienią. A później... później odkrywamy, że pod niewinną budyniowo-migdałową kołderką kryje się piekielna czerwień grzesznych pokus... ;-) Smacznego!


P.S. Nie przesadzajcie z ilością porzeczek, bo... pociekną. ;) Można też - aby zapobiec "krwawieniu" - zmienić kolejność i najpierw wyłożyć na ciasto budyń, a później dopiero - porzeczki. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz