Wiosnę naprawdę czuć już w powietrzu! A skoro nadchodzi, trzeba ją godnie przywitać i zrobić porządki. Zabrałam się zatem za układanie swoich kulinarnych dokonań. Do tej pory prezentowane na Facebooku, powinny powoli zacząć przenosić się tutaj, do mojego blogowego królestwa (które, nota bene, istnieje już całe 2 miesiące!). :-) Nie zdziwcie się więc przyrostem kulinarnych postów w najbliższym czasie. Trwa po prostu likwidacja bałaganu...
No a teraz do rzeczy - czyli do przepisu. Zachciało mi się jakiegoś nietypowego sera ostatnio. Na zakupach rzuciła mi się w oczy pikantna gorgonzola i... już wiedziałam. To było to. A że do wiosennego zalewu zieleni na łąkach, skwerach i trawnikach jeszcze trochę brakuje, postanowiłam wzbogacić swój jadłospis i do gorgonzoli dodać szpinak.
Krótkie wyjaśnienie: rodzice nigdy nie katowali mnie szpinakiem, więc absolutnie nie rozumiem wstrętu większości moich znajomych wobec tej zielonej papki. Ja szpinak lubię i zamierzam pochłaniać go, ile tylko będę chciała, mając w nosie to, że tak naprawdę wcale nie zawiera on tyle żelaza, jak zwykło się powszechnie twierdzić. ;-)
Mam jeszcze jedną słabość - to wędzony łosoś, którego uwielbiam we wszystkich niemal kombinacjach. Z tego zestawu postanowiłam stworzyć coś jadalnego. Udało się. ;-)
ZIELONY WZROK GORGONY
czyli makaron z gorgonzolowo-szpinakowym sosem
i wędzonym łososiem w tle
Składniki:
250 g makaronu muszelki
250 g szpinaku (u mnie był to mrożony szpinakowy brykiet*)
150 g łososia wędzonego
100 g sera gorgonzola (pikantnego, rzecz jasna)
50 g sera hochlander z czosnkiem (ale może być też inny żółty, łatwo topliwy)
200 g śmietany 18%
garść orzechów włoskich
odrobina masła do nasmarowania patelni
przyprawy: pieprz, odrobina soli (opcjonalnie**), tymianek, pietruszka, koperek (może być suszony), gałka muszkatołowa
Przygotowanie:
Makaron gotujemy w osolonej wodzie do miękkości, odcedzamy, przelewamy zimną wodą i odstawiamy na bok.
W tym czasie nagrzewamy patelnię nasmarowaną lekko masłem i rzucamy na nią szpinak. Podgrzewamy szpinak na średnim ogniu, aż roztopi się, a woda odparuje, co zwykle trwa kilkanaście minut. Następnie doprawiamy zieleninę do smaku i zalewamy śmietaną. Podgrzewamy całość kilka minut, żeby się dobrze nagrzała.
Kroimy sery w kostkę i dorzucamy do patelni - zostawiając kilka kosteczek gorgonzoli do dekoracji. Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo twarda skórka włoskiego specjału długo się roztapia. Gdy to już nastąpi, dorzucamy pokrojonego dość drobno łososia i jeszcze kilka minut podduszamy całość, żeby się smaki wymieszały. Oczywiście, doprawianie do smaku jest wskazane! :-)
Gdy zielona papka będzie już gotowa, wykładamy sos na makaron, całość posypujemy dodatkowo serem i orzechami włoskimi. A później... później odkrywamy, że szpinak nie jest wcale taki zły, zwłaszcza w oryginalnym połączeniu z gorgonzolą i łososiem!
Smacznego!
P.S. Sosu zostanie pewnie więcej, niż makaronu, ale można go zużyć np. na nadzienie do naleśników. Polecam. :-)
* Na pohybel Magdzie Gessler! Mrożonka i basta! ;-)
** Gorgonzola picante jest dość słona, podobnie jak łosoś, więc ja sobie solenie darowałam. ;)
Do tego typu sosów zdecydowanie polecam szpinak liściasty - najlepiej świeży, ewentualnie mrożony. Należy go krótko zblanszować, aż "siądzie" i znacząco zmniejszy objętość, następnie przestudzić i pobieżnie posiekać (lub zostawić taki, jaki jest, jeśli pasuje). Można też najpierw na maśle króciutko przysmażyć posiekany czosnek (nie może zbrązowieć!) i na to wrzucić szpinak i dodać parę łyżek wody. Naprawdę jest różnica w smaku.
OdpowiedzUsuńNo chyba, że lubisz tę brykietową papkę, ale to według mnie jest główna przyczyna, dla której małe dzieci (i spora część dorosłych) pałają taką nienawiścią do szpinaku ;)
Oooo, dzięki - na pewno wypróbuję. :) Ale przyznam się, że ja lubię szpinak w każdej postaci - nie mam żadnej traumy z dzieciństwa, na szczęście. ;-)
OdpowiedzUsuń