poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zakupy, czyli przypomniany wiersz Poświatowskiej

Zrobiłam dziś banalne, choć zarazem - dość ambitne zakupy. Na mojej liście znalazły się między innymi kilkunastoelementowy zestaw kluczy (muszę w końcu wymontować i naładować akumulator z mojej poczciwej Białej Strzały) i... szminka. Jeżynowa, gwoli ścisłości.


Wśród tej bezbarwnej, mroźnej zimy przyda mi się trochę koloru - dopóki nie przyjdzie wiosna i nie pokoloruje na nowo widoku za oknem, i nie nasyci wyświetlających mi się w głowie wizji i marzeń nowym, cieplejszym światłem. Tęsknię do niej. Choć myślę, że wpływ na poziom mojej tęsknoty ma nie tylko potrzeba kolorów, lecz i fatalny stan akumulatora w moim cudzie techniki. ;-) 





Szminka - taka niepozorna obok solidnego zestawu błyszczących nowością narzędzi... A może kupiłam ją dlatego, że nie dalej, jak wczoraj wieczorem przypomniałam sobie podczas pewnej rozmowy, że był czas, kiedy moja głowa bardzo intensywnie chłonęła wszelką poezję? Dawno, dawno temu - koło teatralne, konkursy recytatorskie, burze mózgów nad co trudniejszymi tekstami.


I ten jeden wiersz Poświatowskiej, który tak bardzo lubię i który zaczyna się właśnie od szminki. :-) Niech tu sobie pobędzie i powzrusza. Dla równowagi - wobec tych nieszczęsnych kluczy. 




* * *


Halina Poświatowska



* * * (Odkąd cię poznałam...)


Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo glupie nosić szminkę w kieszeni, gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w moich oczach widzial gotycki kościół. A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką - drżeniem liści, które garną się do twoich rąk. Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu. I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nietknięte, a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz