Mogłabym napisać o tym, jak mi jest ostatnio samotnie.
Dziś, nie mogąc już wytrzymać z samą sobą w czterech ścianach kawalerki, musiałam wyjść na długi spacer. Tak, najzwyczajniej w świecie zwiałam. Przed moim parszywym nastrojem i przed myślami.
O tym też mogłabym napisać, ale chyba nie potrafię.
Zamiast słów będą więc zdjęcia z ostatniego zimowego wieczoru na poznańskim Starym Mieście. Jest mi właśnie tak, jak na nich.
Franciszkańska 3 w Poznaniu kojarzy się najwyraźniej ciut inaczej niż w Krakowie.
Garbaty cień.
Czułki?
Nowoczesne oświetlenie na Rynku.
Wiosenna Bamberka?
I always feel like somebody's watching me...
Ile gwiazdek?
Odległe nawiązanie do postaci z Procesji Schulza?
Kocia poduszka.
Po co ta szczelina - na pociechę?
Ktoś tu wcale nie tęskni za wiosną...
Tajemniczy ogród na parapecie.
Nocne kolory.
Charlie o krok od postnowoczesności.
Na kogo czekasz?
Zamiast szyby w drzwiach.
Przecięcia.
Monotematycznie.
Poznańska wersja szklanych domów.
Tędy pewnie spadnie gwiazdka z nieba... wprost do kieszeni właściciela.
W Poznaniu najbardziej uwielbiam to, że pomimo wielu lat w nim spędzonych codziennie odkrywam coś nowego. Uwielbiam uliczkę Żydowską, tereny nad Rusałką, Sołacz. Ostatnio odkrywam niechlubną Wildę.
OdpowiedzUsuń