Taki aniołek to nader cenny okaz, choć musiało minąć ponad 30 lat mojej nędznej, bezaniołkowej egzystencji, bym mogła się o tym przekonać. Niby nic, kawałeczek metalu uformowany w skrzydlaty kształt, a jakaż to radość dla kolekcjonerki wykrawaczy. :-) Zwłaszcza, że udało mi się go kupić solo, bez konieczności targania do domu zbędnych, bo powtarzających się elementów świątecznych piernikowych niezbędników, takich jak gwiazdki, serducha, katarzynki czy inne bałwany... Ha! Teraz brakuje mi już tylko śnieżynki (kto wie i podpowie, gdzie w Poznaniu, najlepiej w okolicach Jeżyc, mogę taką foremkę znaleźć?)...
Skoro zaś w domu pojawił się nowy skrzydlaty przyjaciel, trzeba go było przetestować. Pierniczki-aniołki wkrótce pojawią się w innym wpisie, a dziś wieczorem proponuję Wam ciut inną recepturę - choć, podobnie jak pierniki - nawiązującą już do kulinarnego klimatu bożonarodzeniowego...
Zapraszam do lektury!
ANIELSKA TARTA
czyli pierzaste kółko graniaste
Składniki na ciasto:
1/2 kg mąki
12 dag cukru pudru
1 opakowanie cukru wanilinowego
1 kostka tłuszczu
4 żółtka
1 łyżka przyprawy do piernika
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
Pozostałe składniki:
dżem jagodowy lub z czarnej porzeczki
lukier - biały lub barwiony
tłuszcz do nasmarowania formy
opcjonalnie: ozdoby wszelakie :-)
Przygotowanie:
Z podanych składników zagniatamy ciasto i chłodzimy przez 1/2 godziny w lodówce. Następnie wałkujemy i wykładamy ciastem formę do tarty (może być ciut nasmarowana tłuszczem), podwijając brzegi i zostawiając na boku kawałek ciasta do wykrojenia ozdób na wierzch.
Nakłuwamy ciasto widelcem regularnie - dzięki temu lepiej się odpiecze.
Na wierzch wykładamy dżem (solidną warstwę), a na to - resztę ciasta - ja wycięłam z niego aniołki i zrobiłam z nich coś przypominającego wieniec. Albo pierzaste kółko graniaste.
Pieczemy przez ok. 20-30 minut w 180 stopniach Celsjusza (z termoobiegiem) - idealny moment do wyjęcia tarty to ten, w którym brzegi są już pięknie przyrumienione (ale nie - przypalone, to dość istotna różńica). ;-)
Po wystudzeniu ciasta można się brać za zdobienie - np. w taki sposób, jak na zdjęciu. :-)
Smacznego życzy Wiedźma wracająca z długich blogowych wakacji!
P.S. Polecam też inne moje bożonarodzeniowe przepisy! :-)
Postaram się, by w tym roku było ich więcej! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz