Tak, w mojej szafie zamieszkała żałoba.
Sama ją zaprosiłam po śmierci babci.
Nie płakałam, nie rozpaczałam, nie zamknęłam się w domu na cztery spusty. Przeżyłam tę pustkę na swój sposób - i wciąż jeszcze przeżywam. No i przywdziałam barwy ochronne - nie dla innych, nie na pokaz, lecz dla siebie i dla babci, obiecując sobie, że wytrzymam w tej mrocznej tonacji do lutego.
Udało się. Mamy luty.
Mogę już otworzyć szafę i zrobić w niej miejsce na kolory, radość i wyjątkowo wczesną w tym roku wiosnę. Niech czernie i szarości wylądują na samym dnie, niech zginą w powodzi przywróconych do łask barw.
Zmiana warty. Już czas. :-)
Zmiana warty. Już czas. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz